Quantcast
Channel: HEDONISTKA
Viewing all 851 articles
Browse latest View live

Produkty do podkreślania brwi: MAKE UP FOR EVER Aqua Brow 25 czy MAYBELLINE Color Tattoo 40?

$
0
0
Kiedy wspomniałam na swoim Facebooku o kupnie Aqua Brow i planach porównania na blogu tego produktu z Maybelline Color Tattoo dostałam od Was wiele pytań. Nic dziwnego, bo makijaż brwi, tak samo jak dobór odpowiedniego podkładu, to temat rzeka. Ja długo zastanawiałam się czy warto wydać blisko 100 zł na słynny MUFE AQUA BROW, bo w zasadzie satysfakcjonował mnie efekt jaki uzyskiwałam Maybelline Color Tattoo. W sieci znalazłam kilka opinii, które głosiły, że Color Tattoo jest tańszym zamiennikiem MUFE. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii na temat tych dwóch produktów, ich porównania oraz mojego ostatecznego wyboru, to zapraszam do dalszego czytania.  




__KONSYSTENCJA__

Posiadam Aqua Broww odcieniu 25, który jest jasnym brązem. Na stronie internetowej Sephory ten kolor jest określany jako "popiół" z czym trudno się zgodzić o ile kiedykolwiek widziało się odcień popielaty. Ja określiłabym ten kolor jako delikatnie ciepły brąz, który będzie pasował ciemnym blondynkom oraz brunetkom. Konsystencja tego produktu jest żelowa, nie tłusta i bardzo mocno napigmentowana. Można nim domalować pojedyncze włoski, co wygląda naprawdę bardzo naturalnie. 

Maybelline Color Tattoow odcieniu 40 Permanent Taupe to typowy, popielaty i bardzo chłodny brąz. Na skórze wydaje się być ciemniejszy niż w opakowaniu, więc osoby o jasnych brwiach raczej nie będą zadowolone z efektu. Konsystencja to coś w rodzaju kremowego eyelinera ale jest to produkt bardziej suchy w dotyku i mniej plastyczny. Używa się go znacznie trudniej, niż Aqua Brow, ponieważ jego formuła nie pozwala na tak precyzyjne wypełnianie i nadawanie kształtu brwiom. W dodatku czasem potrafi się nieestetycznie osadzać na włoskach i nie jesteśmy w stanie dokładnie domalować brew tam, gdzie jej brakuje. Zbyt tępa konsystencja po prostu na to nie pozwala, a jeśli już pokusimy się o tzw. "piórkowanie" brwi tym produktem, to efekt może być zbyt ciemny. 


__KOLORY__

Jak widzicie na powyższym zdjęciu Aqua Brow 25 jest o wiele cieplejszym odcieniem niż Maybelline Color Tattoo 40. Osobiście bardziej podoba mi się odcień Maybelline, aczkolwiek jego konsystencja nie jest już tak ciekawa jak przy Aqua Brow. Produkt MUFE może w nadmiarze wyglądać na brwiach nieco rudo ale nałożony w bardzo małej ilości daje efekt idealnie dopasowany do mojego koloru włosów. Jeśli zatem jesteście ciemnymi blondynkami, tudzież jasnymi brunetkami o ciepłej urodzie to produkt MUFE w odcieniu 25 powinien się u Was sprawdzić. 


__EFEKT NA BRWIACH__

Przygotowałam dla Was demonstrację jak na brwiach prezentują się te dwa produkty. Moim brwiom jeszcze wiele brakuje do efektu, jaki chciałabym uzyskać i ciągle wprawiam się w ich malowaniu ale uważam, że znacznie ładniej wygląda na nich Aqua Brow. Jest o wiele jaśniejszy niż Maybelline, w dodatku pracuje się nim łatwiej, szybciej i generalnie całe wypełnianie brwi jest prostsze. Uzupełnianie prześwitów za pomocą Aqua Brow daje naprawdę bardzo naturalny efekt, co ciężko uzyskać przy Color Tattoo. 



__JAK I CZYM NAKŁADAĆ__

Moją metodę podkreślania brwi za pomocą Maybelline Color Tattoo możecie podejrzeć TUTAJ i w ten sam sposób robię z Aqua Brow. Jest to po prostu bardzo uniwersalna metoda, która pozwala na uzyskanie naturalnego efektu. Wytłumaczyłam tam w prosty sposób jak maluję swoje brwi krok po kroku i zapraszam Was do podążania za tutorialem. Mam tylko jedną małą sugestię co do Aqua Brow - trzeba nakładać do w  minimalnej ilości, ocierając najpierw pędzelek kilka razy o dłoń. Jeśli nałożymy ten produkt bezpośrednio na brwi bez uprzedniego rozpracowania go, to osiągniemy bardzo przerysowany efekt, nie mający nic wspólnego z naturalnym makijażem. Z Aqua Brow mniej znaczy więcej. Na pewno nie należy się zniechęcać przy pierwszych aplikacjach tego produktu i z czasem wypracujecie swoją najlepszą metodę. 

Jeśli chodzi o odpowiedni pędzelek do aplikacji zarówno Aqua Brow, jak i Maybelline Color Tattoo to zdecydowanie polecam pędzel Zoeva 317 Wing Liner (kupicie TUTAJ), który jest bardzo cieniutki i giętki. Pomaga to w precyzyjnym malowaniu i równomiernym rozprowadzeniu produktu. Drugim polecanym przeze mnie pędzelkiem, którym troszkę łatwiej aplikuje się np. Aqua Brow to pędzel z Sephora nr 15 (kupicie TUTAJ). Najważniejsze jest to, aby pędzel był cienki, bo od tego zależy ostateczny efekt wypełnienia brwi. 



__PODSUMOWANIE__

Jeśli miałabym porównać te dwa produkty ze sobą i wybrać jeden, to zdecydowanie lepszy jest Aqua Brow. Przede wszystkim jego konsystencja pozwala na łatwiejsze wypełnianie i dorysowywanie brwi. Niestety Maybelline Color Tattoo jest trochę zbyt tępy w swojej formule i o ile samo wyrównanie brwi od dołu jest łatwe, to uzupełnienie luk staje się pewnym problemem. Color Tattoo to produkt, który w założeniu nie jest stworzony do brwi, bo to po prostu bardzo trwały cień w kremie i tu sprawdza się fenomenalnie. Zarówno jako baza pod cienie, jak i sam cień jest naprawdę świetny. Natomiast do makijażu brwi stanowczo poleciłabym Aqua Brow i jeśli macie podobny typ urody i kolor włosów do mnie, to odcień 25 Popiół może być dla Was dobry. Na pewno najważniejsze jest odpowiednie dobranie koloru, a jest z czego wybierać, bo producent przygotował aż 6 odcieni: 10 jasny blond, 15 blond, 20 jasny kasztan, 25 popiół, 30 ciemny kasztan, 40 czarny brąz. Najlepiej wybrać się do Sephory i samemu ocenić jaki kolor będzie najbardziej odpowiedni. 

  • Maybelline Color Tattoo w odcieniu 40 Permanent Taupe zakupicie w Rossmann w cenie około 24 zł
  • Make Up For Ever Aqua Brow w odcieniu 25 Popiół zakupicie w Sephora za około 90 zł (sklep internetowy TUTAJ)


Ciekawa jestem Waszej opinii. Macie któryś z tych produktów? 
Napiszcie koniecznie co u Was się najlepiej sprawdza!

_________________________________

Zapraszam na mój FACEBOOK& INSTAGRAM


NAJLEPSZE NABŁYSZCZAJĄCE I WYGŁADZAJĄCE PRODUKTY DO WŁOSÓW + mój KWC!

$
0
0
Nadeszła wiosna, a więc czas, kiedy zrzucamy z siebie grube warstwy ubrań, a przede wszystkim czapki i szaliki. Nasze włosy po zimie mogą nie być w zbyt dobrej kondycji - często są matowe, wysuszone i elektryzują się. Przy takim stanie rzeczy trudno o ładny połysk, który w wiosennym słońcu powinien gościć na naszych włosach. Dziś na blogu chyba najbardziej wyczekiwany przez Was post czyli moje ulubione produkty nabłyszczające i wygładzające włosy. Ilość pytań od Was, jaka mnie codziennie zalewa odnośnie mojej czupryny jest naprawdę pokaźna. Zwykle pytacie o to co zrobić żeby włosy wyglądały na zdrowsze, gładsze i bardziej lśniące. W dzisiejszym poście pokażę Wam swoje ulubione olejki, które nie obciążają, a w widoczny sposób wygładzają i nabłyszczają włosy. Jest tu też mój jeden absolutny hit, który zrewolucjonizował moją dotychczasową pielęgnację. Zapraszam do dalszego czytania.




J Beverly Hills Shine Drops Serum
To olejek do użytku profesjonalnego, który przychodzi do nas w naprawdę dużej pojemności 100ml. Mam go już bardzo długo, a zużycie jest minimalne. Potrzebujemy niewielkiej ilości, aby pokryć całe włosy i nadać im naprawdę pokaźnego blasku. Ja używam jednej pompki na jeszcze mokre włosy, a następnie je suszę. Dzięki temu produktowi włosy się nie puszą, nie elektryzują, a w dotyku są miękkie i gładkie. Trzeba pamiętać, że przy tym produkcie mniej, znaczy więcej - zbyt duża ilość może obciążać. Zakupicie go np. TUTAJ (klik)


Chantal Sessio Argan Oil Serum
Jest to serum do włosów zniszczonych, zawierające w składzie olej arganowy. Również przychodzi do nas w dużej pojemności 100ml, a w dodatku jest bardzo wydajne. Ten produkt jest niesamowity, bo nałożony na włosy daje natychmiastowy efekt wygładzenia. Jeśli Wasze włosy są porowate, zniszczone farbowaniem i innymi zabiegami fryzjerskimi, to polecam właśnie ten produkt. Nie jest to coś, co wypielęgnuje włosy ale dzięki solidnej dawce silikonów maksymalnie je wygładzi i nabłyszczy. Używam jednej pompki na mokre włosy, a następnie je suszę. Często stosuję ten olejek również na suchych włosach, szczególnie na końcówkach. Cena jest niska jak za tak świetny produkt. Serum zakupicie np TUTAJ (klik).


L'biotica BIOVAX A+E serum wzmacniające
Ten produkt zakupicie praktycznie w każdej aptece i naprawdę warto się na niego skusić. Działanie jest moim zdaniem rewelacyjne, ponieważ olejek wygładza i nabłyszcza włosy bez ich zbędnego obciążania. Poza tym cudownie pachnie i niewiele kosztuje, chociaż pojemność jest dosyć mała. To moje 4 opakowanie i na pewno kupię go ponownie. Osobiście uważam, że daje o wiele lepszy efekt, kiedy aplikuję go na mokre włosy. 


ETJA Naturalny olej Arganowy BIO - mój KWC!
Jest to naturalny olej arganowy tłoczony na zimno, otrzymywany w 100% ze świeżych orzechów drzewa Arganowego. Bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe (około 80%), głownie omega-6 i omega-9, witaminę E w formie tokoferoli oraz karotenoidy – naturalne antyoksydanty, chroniące organizm przed działaniem wolnych rodników. Olej zawiera również butyrospermol pielęgnujący skórę przed i po opalaniu. Na moich włosach daje niesamowity efekt i mogę go spokojnie mianować moim KWC. Jeszcze nigdy żaden kosmetyk w tak intensywny sposób nie nawilżył i nie wygładził moich włosów. Stosuję go na noc, na nie umyte włosy (omijam nasadę i skalp). Następnie rano go zmywam delikatnym szamponem (Babydream z Rossmanna), nakładam byle jaką odżywkę i efekt jest piorunujący. Włosy są jakby wygładzone prostownicą, bardzo śliskie i lśniące! Początkowo może się nam wydawać, że włos jest obciążony ale to tylko złudny efekt. Włosy są po prostu maksymalnie nawilżone i gładkie. Wcześniej wiele słyszałam o zbawiennym wpływie naturalnego olejku arganowego ale nigdy nie było mi po drodze, aby go zakupić. Przy okazji wizyty w aptece w poszukiwaniu jakiegoś dobrego nawilżacza pod oczy, farmaceuta polecił mi właśnie ten olejek. Niestety w pielęgnacji skóry pod oczami absolutnie się nie sprawdził, bo powodował u mnie podrażnienie spojówki, natomiast do włosów okazał się fenomenalny! Polecam go z czystym sumieniem każdej z Was, w szczególności posiadaczkom włosów porowatych i suchych. Z pewnością zauważycie ogromną różnicę w stanie włosów już po 2-3 użyciu. Jedyną wadą tego produktu jest słaba wydajność, w dodatku z buteleczki wylewa się zbyt wiele. Cena również nie należy do niskich, bo kupicie go w aptekach za około 30 zł. Jednak biorąc pod uwagę to, że nie potrzebujemy już tak naprawdę jakiejś dobrej odżywki po myciu - opłaca się. Olejek jest też doskonały na suchą i starzejącą się skórę, chroni przed przedwczesnym pojawieniem się zmarszczek opóźniając procesy starzenia.
  

Mam nadzieję, że post okazał się dla Was przydatny i zaspokoił Waszą ciekawość, jeśli chodzi o pielęgnację moich włosów. Dajcie znać czy coś z tego już używałyście i czy coś Was szczególnie zaciekawiło. 


_____________________________

Zapraszam na swój //FACEBOOK //INSTAGRAM//


LOOK OF THE DAY: dwa zestawy ze spódnico-spodniami w roli głównej.

$
0
0
Asymetryczne spódnico - spodenki są bardzo modne w tym sezonie. Uważam, że to naprawdę fajny trend - nie krępuje ruchów jak zwykła, krótka mini. Z przodu wydaje się, że mamy na sobie spódnicę, a tymczasem są to spodenki, do tego w luźnym kroju, z lekko wysokim stanem. Ja już zamówiłam kolejne kolory w tym fasonie i czuję, że będę śmigać w nich całe lato. Zarówno jakość wykonania, jak i sam materiał z którego uszyte są te spódnico-spodnie jest rewelacyjna. Wrzucam Wam dzisiaj dwa zestawy, które są propozycją strojów na co dzień. 









___ZESTAW 1___

T-shirt | ZARA
Narzutka | klik
Spódnico-spodnie | klik
Naszyjnik | H&M
Buty | Deichmann
Okulary |Sinsay




___ZESTAW 2___

Bluzka | Reserved
Kurtka | klik
Spódnico-spodnie | klik
Torebka |  klik
Okulary | Cubus
Buty | Deichmann



Dajcie koniecznie znać, który zestaw przypadł Wam bardziej do gustu.

______________________

Zapraszam na swój //FACEBOOK//INSTAGRAM//





Pastelowe lakiery na wiosnę od BELL GLAM WEAR GLOSSY COLOUR!

$
0
0
Dziś pokażę Wam moją kolekcję pastelowych lakierów od BELL z serii Glam Wear. Odcienie są bardzo wiosenne, świeże i w najmodniejszych, pastelowych kolorach. Na szczęście wiosna 2014 to znów moda na pastele czyli rozbielone kolory, które osobiście uważam za bardzo kobiece i subtelne. Pastele będą gościły w makijażu, w modzie, a także na paznokciach. Jeśli tak samo jak ja lubicie manicure w takich barwach, to zapraszam do dalszego czytania. 






Lakiery tak jak widać na zdjęciach są bardzo kryjące i w ciekawych, pastelowych odcieniach. 606 to pastelowy oranż, tudzież łosoś - bardzo przyjemny kolor, prezentujący się idealnie na opalonych dłoniach. Kolory 605 i 602 to róże, przy czym ten pierwszy jest dosyć intensywny, natomiast drugi to typowy lakier na co dzień. Ostatni kolor czyli 601 to odcień śmietankowy, bardzo modny w tym sezonie. 

Potrzebuję dwóch warstw, aby kolor był idealnie kryjący i nasycony. Co do trwałości, to na moich paznokciach lakiery bez zarzutu utrzymują się do 4 dni. Bardzo żałuję, że nie mam lakierów hybrydowych w dokładnie takich kolorach. Pracując przy komputerze często końcówki paznokcia się ścierają, co w przypadku hybryd nie ma miejsca. Jeśli natomiast lubicie często zmieniać odcienie na paznokciach i modyfikować swój manicure, to lakiery od Bell z serii Glam Wear będą idealne. Cena to około 10 zł, możecie je także zakupić online TUTAJ. 

Który podoba się Wam najbardziej?

_______________________________

 || FACEBOOK || INSTAGRAM ||




PALETA POMADEK SLEEK LIP 4 LIPSTICK PALETTE SIREN 859

$
0
0
Moja sporządzona niedawno kosmetyczna wishlista (klik) dosyć szybko zaczęła się urzeczywistniać i prócz pędzli, które stanowią chyba największy wydatek, to udało mi się zdobyć wszystko. Dziś pokażę Wam jak na ustach prezentują się pomadki z upragnionej przeze mnie paletki Sleek Siren, a także napiszę jak się u mnie sprawdziła. 








[ Zawartość ]
Paletka zawiera 4 bardzo nasycone odcienie: począwszy od czerwieni, aż do oranżu czyli najmodniejszego koloru sezonu. Pomadki noszą wymowne nazwy: Love Me, Desire Me, Miss Me, Kiss Me i nie pytajcie mnie która jest która, bo kolejny producent bezsensownie umieszcza nazwy na odwrocie opakowania. Efekt jest taki, że nie wiem od jakiej strony mam to czytać, aczkolwiek możliwe, że tylko ja mam taki dziwny problem. 

[ Odcienie ]
Kolory w palecie są bardzo mocno napigmentowane, wręcz neonowe. Mój aparat nie do końca uchwycił żarówiastość tych pomadek (o ile istnieje takie określenie) ale możecie sobie wyobrazić, że jasne kolory są 2 razy bardziej intensywne, niż na zdjęciach. Ma to swoje złe i dobre strony. Na pewno takie kolory będą idealne na sesje zdjęciowe, albo na letnią imprezę. Na co dzień takie odcienie będą zbyt rzucające się w oczy, chociaż delikatnie wklepane w usta dadzą efekt naturalny i subtelny. Pociągnięte bezbarwnym błyszczykiem albo wazelinką prezentują się cudownie!

[ Formuła ]
Odcienie różnią się od siebie konsystencją i rozprowadzaniem. Sleek napisał na opakowaniu, że są to kolory o matowym, błyszczącym i satynowym wykończeniu. Pomadka błyszcząca czyli czerwień bardzo przypadła mi do gustu, jest miękka, kremowa i cudownie się rozprowadza. Róż i pomarańczowy łosoś są kolorami delikatnie satynowymi o równie kremowej konsystencji, zaś ostatni oranż to mat. Rozprowadzenie matowej pomadki z tej palety jest naprawdę trudne i uważam ją za całkowity niewypał. Trzeba wiercić w tej pomadce pędzelkiem, aby uzyskać zadowalający kolor na ustach.

[ Trwałość ]
Co do trwałości, to pomadki są naprawdę trwałe, a róż w pierwszym rzędzie zachowuje się jak tint i ciężko się go pozbyć z ust. Ogromny plus dla wielbicielek trwałych pomadek w niskiej cenie!


Podsumowując jestem zaskoczona nasyceniem kolorów i ich siłą neonu, ale z drugiej strony nigdy nie miałam tego rodzaju pomadek w swojej kolekcji, więc na pewno się przydadzą. Z pewnością będę bardzo często używać tej wspaniałej, ciepłej czerwieni. Pomadki są trwałe, nie rozmazują się i będą doskonale wyglądać latem, przy lekko opalonej twarzy i pastelowych stylizacjach. Polecam fankom ciepłych odcieni, które lubią mocny, przykuwający akcent na ustach. 


Paletka jest dostępna na stronie urodomania.comTUTAJ.


_________________________________




MAKIJAŻ BRĄZ + ZŁOTO THE BALM NUDE TUDE KROK PO KROKU.

$
0
0
Prosiłyście często o makijaż krok po kroku, wykonany paletką The Balm Nude Tude i dziś pokażę Wam coś bardzo prostego. Taką propozycję możecie wykorzystać na dzień ale również na wieczór, w zależności od tego jak mocny makijaż preferujecie.




Zewnętrzny kącik oka i załamanie przyciemniam jasnym brązem o nazwie Sultry. Jest to ciepły, miękki brąz, który może stanowić kolor przejściowy dla ciemniejszych cieni ale równie fajnie wygląda solo. Świetnym pędzlem, który nadaje się do takiego płynnego roztarcia cienia jest Zoeva 224 Luxe Defined Crease. Nie tworzy żadnych ostrych linii, czy też placków koloru. Oczywiście w dużej mierze zależy to od cienia, ale pędzel jest równie ważny. 
Kolejnym krokiem jest nałożenie bazy MIYO Eye Do! na środek powieki po to, aby złoty cień miał większą pigmentację i dłużej się utrzymywał. Złoty cień Snobby nakładam pędzlem Zoeva 231 Petit Crease  na górną i dolną powiekę, jednocześnie łącząc z brązem.
Sam wewnętrzny kącik oka rozświetlam cieniem Stand-offish i czarnym Serious rysuję kreskę na górnej powiece. Na tą kreskę nakładam czarny eyeliner Pierre Rene Dip Liner. Najpierw nakładam cień po to, aby wyznaczyć sobie "drogę" do późniejszej kreski eyelinerem i również dlatego, że Dip Liner z Pierre Rene jest bardzo trwały. Aby uniknąć trudnego demakijażu robię "podkład" z cienia, aby sam eyeliner nie przyczepił się tak mocno do skóry. Linię wodną rozjaśniam cielistą kredką Miyo Angel.

Tuszuję rzęsy Oriflame Wonderlash oraz doklejam sztuczne Ardell Demi Wispies + klej Duo. I makijaż oka jest gotowy!
Na usta nakładam mój ulubiony ostatnio błyszczyk Lily Lolo English Rose. To bardzo kryjący i idealnie kremowy błyszczyk, a w zasadzie pomadka w błyszczyku. W dodatku cudownie pachnie czekoladą! Myślę, że taki róż ciekawie komponuje się z brązem na oku. 








|TWARZ|
  • podkład Revlon Colorstay 180 (recenzja)
  • bronzer The Balm Bahama Mama (recenzja)
  • róż The Balm Down Boy
  • rozświetlacz The Balm Mary Lou Manizer (recenzja)
|OCZY|
  • paleta cieni The Balm Nude Tude, cienie Sultry, Snobby, Stand - offish, Serious (recenzja)
  • baza MIYO I DO!
  • Cielista kredka Miyo Angel
  • Eyeliner Pierre Rene Dip Liner (recenzja)
  • Tusz Oriflame Wonderlash (recenzja)
  • czarny kajal Pierre Rene
  • Aqua Brow MUFE 25 (recenzja)
  • rzęsy Ardell Demi Wispies Natural + klej Duo
|USTA|
  • Lily Lolo English Rose
|PĘDZLE|
  • Zoeva 103, 100, 221,224,231
  • Hakuro H24, H55


____________________________________



LOOK OF THE DAY: Red Wine + 1 rocznica istnienia bloga!

$
0
0
Przygotowałam dla Was szybki look, mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Dziś fajny dzień, bo własnie mija pierwsza rocznica prowadzenia bloga www.kosmetyczna-hedonistka.blogspot.com. Był to ciekawy rok, w którym poznałam wiele inspirujących ludzi i przede wszystkim odkryłam pasję, jaką jest blogowanie. Praca nad nowymi notkami stanowi dla mnie odskocznię od codzienności, chwilę relaksu po ciężkim dniu i mam nadzieję, że będę się w tym spełniać jeszcze bardzo długo. Cieszy mnie to, że odwiedzacie mnie tak licznie, piszecie mi często bardzo wzruszające i motywujące wiadomości, komentarze. To jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że istnieją gdzieś w tej internetowej rzeczywistości fajni ludzie, wolni od frustracji, agresji i hipokryzji. Moja praca zawodowa polega na walce z cyberprzestępczością, stalkingiem i agresją w sieci, dlatego miło od czasu do czasu zobaczyć jakiś pozytywny aspekt internetu.  Takie małe rzeczy często przywracają wiarę w ludzi :-) Ok, dosyć tych podsumowań. Zapraszam Was do dalszego oglądania zdjęć, tradycyjnie linki do sklepów, z których pochodzą ubrania znajdziecie na dole notki. 






Płaszczyk | klik tutaj

Sukienka | Reserved

Buty | klik tutaj

Okulary | Cubus


Na koniec pokażę Wam swój ulubiony model okularów. Dziś na Instagramie chwaliłam się Wam, że odkąd moje oryginalne Wayfarery skończyły tragicznie, to kupuję tylko takie z sieciówek, za max 2 dyszki. Oto moja mała kolekcja, która mam nadzieję w przyszłości się jeszcze powiększy. Dajcie znać czy lubicie tego typu oksy, a może bardziej podobają się Wam tzw. Aviatorki?

_______________________



Gorący trend sezonu: chabrowy i kobaltowy manicure! Zapachowy MIYO MINI DROPS.

$
0
0
Uwielbiam ten kolor! Już kilka sezonów temu wpadłam w niezły szał na odcień kobaltowy i chabrowy. Tej wiosny są to niezwykle modne kolory zarówno w modzie, makijażu oraz na paznokciach. Ja ostatnio odgrzebałam w swoich kosmetycznych zbiorach zapachowy lakier MIYO, który jest niedrogi, łatwo dostępny, szalenie trwały i w boskim odcieniu. Zapraszam do oglądania zdjęć!







Jeśli w manicure nie jesteście konserwatystkami i lubicie eksperymentować z trendami, to taki odcień będzie wyjątkowo modny w tym sezonie. Ja widzę tego typu manicure w połączeniu z białą marynarką i błękitnymi dżinsami - cudo! Lakier oprócz fajnej ceny, świetnej trwałości i dosyć szybkiego wysychania jest też lakierem zapachowym. Po wyschnięciu pozostawia przyjemny aromat na paznokciach. Odcień, który widzicie na zdjęciach to IRIS 45. Zakupicie go w drogeriach takich jak Natura oraz online w sklepie internetowym TUTAJ. Cała seria zapachowa jest urocza.




Jestem ciekawa czy podoba się Wam taki kobaltowy manicure i czy miałyście już okazję wypróbować zapachowe lakiery MIYO? Dajcie koniecznie znać w komentarzach. 

_________________________________



MOJE ULUBIONE WOSKI O ZAPACHU CZYSTOŚCI I ŚWIEŻOŚCI.

$
0
0
Zapach czystości i świeżości to coś, co uwielbiam w woskach typu Yankee Candle czy WoodWick. Są to zapachy niebanalne i nie pachną tanio, jak odświeżacze do toalet czy też odświeżacze w spreyu typu "leśny powiew" albo "morska bryza". W woskach uwielbiam ich "nieoczywistość" i to, że pachną unikalnie. Każdy, kto jest gościem u mnie w domu pyta co to za cudowny aromat. Jednak woski nadal nie są jakoś szczególnie popularne i rozpowszechnione i zawsze wzbudzają zdziwienie oraz lekkie niedowierzanie, że mogą tak intensywnie pachnieć. Dziś przygotowałam dla Was swoje ulubione woski, które po odpaleniu ulatniają wspaniały zapach czystego, zadbanego domu, świeżo wypranych firanek czy też wyprasowanej pościeli i najbardziej wyszukanych, eleganckich perfum. Jeśli lubicie tego typu zapachy, które wypełniają cały dom i są nienachalne, to zapraszam do dalszego czytania. 



CLEAN COTTON

Producent informuje nas, że jest to zapach suszonej na słońcu bawełny z zielonymi nutami, aromatem białych kwiatów oraz szczypty cytryny. Jest to niezwykle trafny opis, choć aromat cytryny nie jest jakoś szczególnie wyczuwalny. Wosk tuż po rozgrzaniu emituje niezwykle intensywny ale nie drażniący zapach, który pozostaje w pomieszczeniu bardzo długo. Możecie go zakupić w PROMOCYJNEJ cenie TUTAJ. 


BABY POWDER

To delikatny zapach dziecięcej zasypki. Jest niezwykle subtelny i bardzo otulający. Pachnie intensywnie już w opakowaniu, a po pogrzaniu ta woń jest jeszcze mocniejsza. Polecam miłośniczkom nut pudrowych, subtelnych ale odświeżających. Jest także dostępny w promocyjnej cenie TUTAJ. 


FLUFFY TOWELS

Nie wiem jak to jest ale jak producent nazywa wosk "fluffy towels", to faktycznie zapach kojarzy się jednoznacznie z wypranymi ręcznikami. Już od jakiegoś czasu zauważyłam, że nazwy są niezwykle trafnie dobrane. Wracając do tego wosku, to jest on po prostu cudowny. Zapach unosi się wszędzie i pozostaje w pomieszczeniach jeszcze długo po zgaszeniu podgrzewacza. Jest to świeży zapach wypranych ręczników, jeszcze ciepłych po wyciągnięciu z suszarki.  Aromat dopełniają nuty cytryny, jabłka, lawendy i lilii. Idealny, wiosenny zapach, który wypełni wnętrze świeżością. Możecie go zakupić TUTAJ. 


WoodWick LINEN

Już jakiś czas temu pisałam Wam o tych woskach i  zdecydowanie są moimi ulubieńcami w kategorii "odświeżających" zapachów. Jest to relaksujący zapach czystej pościeli suszonej delikatną, letnią bryzą. Wosk ma bardzo wygodną formę - możemy go łamać jak tabliczkę czekolady, nie kruszy się i jest łatwy w przechowywaniu. Każda z czterech kostek wydziela zapach do 2,5h, ale z doświadczenia wiem, że są to zapachy trwalsze. Potrafią pachnieć równie mocno po kolejnych podgrzaniach. Taka forma wosku bardzo mi odpowiada, bo mówiąc szczerze tarty Yankee Candle nie są najwygodniejsze w użyciu. Wosk pachnie niesamowicie elegancko i przypomina mi jakieś bardzo gustowne, świeże perfumy z delikatnie męską, piżmową nutą. Muszę koniecznie zaopatrzyć się w dużą świecę, bo jest to mój ulubiony zapach spośród wszystkich tu prezentowanych. Możecie go zakupić TUTAJ


WoodWick PURE COMFORT

Równie urokliwy zapach, dosyć podobny do Linen, jednak z większą domieszką "męskiej" nuty. Producent opisuje ten wosk jako świeżo wysuszone pranie z odrobiną soczystych owoców i satynowego piżma. Nuty owocowej tu nie wyczuwam, natomiast zdecydowanie dominuje piżmo, ale w delikatnym, subtelnym wydaniu. Jest to aromat elegancki, świeży i gustowny. Możecie go zakupić TUTAJ. 


Niebawem ukaże się post z moimi ulubionymi, owocowymi i słodkimi woskami. Jeśli lubicie tego typu aromaty to zapraszam do śledzenia bloga. Ciekawa jestem czy miałyście już do czynienia z którymś prezentowanym tu woskiem i czy również lubicie takie zapachy? 


____________________________


WIOSENNA WISHLISTA KOSMETYCZNA CZYLI MOJE PLANY ZAKUPOWE (niekoniecznie Rossmann-owe).

$
0
0
Dziś post z kolejną kosmetyczną wishlistą, którą mam zamiar w najbliższym czasie zrealizować. Przyznam, że zakupy (przeceny) w Rossmannie, to chyba nie do końca moja bajka. Od jakiegoś czasu marki drogeryjne w ogóle do mnie nie przemawiają i zdecydowanie bardziej atrakcyjne wydają mi się produkty dostępne w internecie. Mam ogromną chęć na matowe pomadki, a znalezienie takowych w naszych polskich drogeriach graniczny z cudem. Jeśli jesteście ciekawe co mam ochotę przetestować tej wiosny, to zapraszam do dalszego czytania.


|1| Gąbeczka Beauty Blender do nakładania podkładu chodzi za mną już od dawna i początkowo nie rozumiałam fenomenu tego produktu. Jednak do chęci posiadania musiałam dojrzeć. Przyznam, że cena tego jajka jest dosyć wysoka ale podobno warto.

|2| Jajo Real Techniques wydaje się być tańszym zamiennikiem gąbeczki Beauty Blender. Czy faktycznie tak jest? Chciałabym się przekonać, dlatego planuję taki zakup.

|3| Paleta cieni The Balm Voyage podoba mi się chyba bardziej, niż Nude Tude. Oczywiście to tylko takie pierwsze wrażenie, natomiast wielkość tych cieni, kolorystyka oraz dołączone róże/pomadki zdecydowanie do mnie przemawiają. W ogóle paleta prezentuje się fantastycznie, ale mogę być nieobiektywna. Kocham produkty The Balm!

|4| Paleta cieni Barry M Summer Love to idealne połączenie kolorystyczne na lato do eterycznych, dziewczęcych makijaży. Bardzo podoba mi się design tej palety, nieco przypominający Naked w małej wersji. 

|5| Pomadki Sleek Matte Me"chodzą" za mną już od jakiegoś czasu. Wyglądają na ustach naprawdę pięknie, a szczególnie wpadły mi w oko takie kolory jak Rioja Red, Fandango Purple i Party Pink. 

|6| Pomadki MUA Luxe Velvet to także matowe kolory. Tutaj najbardziej podoba mi się odcień Reckless, Funk i Criminal. Cudowne, letnie barwy!

|7| Lime Crime Velvetines to moje małe marzenie, bo to, jak prezentuje się na ustach jest po prostu bajką. Jest to mat w czystej postaci o lekko welurowym wykończeniu. Suedeberry i Red Velvet - coś pięknego!

|8| Tangle Teezer w wersji kompaktowej bardzo mi się przyda. Szczególnie złota wersja prezentuje się przyjemnie jako elegancki dodatek do torebki. 

|9| Krem pod oczy Palmers Line Smoothing Eye Cream zdobywa dużo pozytywnych opinii, a ja bardzo potrzebuję czegoś mocno nawilżającego, wręcz natłuszczającego pod oczy. Mam już dosyć pseudo kremików, które mają nawilżać, napinać i inne "cuda wianki", a nie robią nic. W dodatku wiele z nich potrafi jeszcze gorzej wysuszyć okolicę oczu. Ten wydaje się być całkiem ok i jest bardzo chwalony na blogach. 

|10| La Roche Posay Anthelios (suchy w dotyku) to mój numer jeden jeśli chodzi o ochronę słoneczną 50+. Zostało mi jeszcze trochę z tamtego sezonu ale filtry powinno się kupować co roku, tak więc planuję taki właśnie wydatek.

|11| Zielona glinka to podstawa pielęgnacji mojej cery, a właśnie mi się skończyła.  Praktycznie każda marka działa podobnie ale glinka musi być czysta, bez żadnych domieszek. 

|12| Bourjois Healthy Mix przechodzi jakąś falę popularności na blogach i przy tegorocznych przecenach w Rossmannie praktycznie każda blogerka ma go na swojej liście. Nie wiem czy to dlatego, że jego regularna cena jest niedorzecznie i śmiesznie wysoka, a więc szkoda nie skorzystać z promocji, czy może dlatego, że jest taki dobry. Słyszałam, że ta nowa wersja jest słabsza ale i tak chcę go wypróbować. Marzy mi się lekki podkład nawilżający na lato, bo zauważyłam, że te matujące i kryjące rujnują mi cerę. A nowy Revlon Colorstay ( w ulepszonej formule) to koszmar! Jak można tak schrzanić najlepszy podkład do cery tłustej i mieszanej... Czuję się strasznie zawiedziona, bo starą wersję naprawdę lubiłam.

|13|  Loreal Mythic Oil właśnie mi się skończył, a bardzo lubię go za ładny zapach i duże wygładzenie oraz nabłyszczenie moich włosów. Leżał zapomniany na dolnej półce ale jak już sobie o nim przypomniałam, to pompka wyrzuciła ostatnie krople.

|14| Seche Vite to nabłyszczacz i wysuszacz do lakierów. Nie wiem jakim cudem jeszcze go nie wypróbowałam, a jest podobno bardzo dobry. Zwykle maluję paznokcie przed pójściem spać i rano mam na nich odbitą poduszkę. Coś, co przyspieszyłoby mi wysychanie lakieru byłoby zbawieniem. 

|15| Lakiery hybrydowe... moja wielka miłość. Między innymi dlatego, że nie lubię malować paznokci co 2-3 dni i wolę mieć pewność, że nic mi nie odpryśnie przez co najmniej tydzień. Lakiery hybrydowe dają ten komfort, poza tym są bardzo błyszczące i utwardzają paznokcie. Jestem w stanie zapuścić dzięki temu naprawdę fajną długość. Marzy mi się jakaś wakacyjna kolorystyka i zastanawiam się nad kilkoma kolorami. 

|16| Wysuwany pędzel Real Techniques Kabuki Brush to ciekawe wyjście dla osób, które podróżują i zabierają ze sobą pędzle. Ten dzięki swojej wysuwanej budowie nie odkształci się w torbie, ani nie zakurzy. Podoba mi się takie wyjście!

|17| Zestaw pędzli Real Trchniques Core Collection również od dawna mi się marzy ale jakoś zawsze po drodze trafiam na coś bardziej potrzebnego. Pędzle są wysoko oceniane na blogach i wyglądają interesująco. Chyba głównie ich ciekawy wygląd skłania mnie do zakupu. 

|18| Największy wydatek to zestaw pędzli Maestro. Dacie wiarę, że nie mam żadnego pędzla  tej marki w swojej dużej kolekcji? Bardzo podoba mi się pomysł z tym czarnym stojaczkiem, który idealnie prezentowałby się na mojej toaletce. 



Ciekawa jestem czy posiadacie coś z tego zacnego grona i jakie są Wasze wrażenia. Napiszcie koniecznie! A może coś Wam szczególnie wpadło w oko? 


___________________________________________

|| FACEBOOK || INSTAGRAM || 

LOOK OF THE DAY: White Suit

$
0
0
Dziś pokażę Wam zestaw, który w tym sezonie będę nosić na pewno bardzo często. Uwielbiam taki prawie total white look, z delikatnymi akcentami kolorystycznymi. Marynarka, którą mam na sobie, to najlepszy jakościowo żakiet jaki mam w szafie. Przyznam, że długo szukałam porządnego, elegancko skrojonego żakietu w białym kolorze, który mogłabym kompletować z białymi spodniami. Ten jest idealnie wyprofilowany, a na tyle ma ciekawe zakładki, które wyglądają interesująco i oryginalnie. W dodatku bardzo podoba mi się materiał, z którego uszyty jest żakiet oraz jego kryte guziki. Jeśli poszukujecie czegoś takiego, to bardzo polecam. Link do sklepu będziecie miały na końcu posta. 










MARYNARKA |  klik tutaj
BLUZKA |  Reserved
TOP |  Zara
SPODNIE | Bershka
BUTY | klik tutaj
TOREBKA | Cropp
BRANSOLETKA | klik tutaj
OKULARY | Sinsay
ŁAŃCUSZEK | Claire's 


Mam nadzieję, że taki zestaw się Wam podoba. Myślę, że na zbliżające się komunie i inne letnie uroczystości taki biały garniturek będzie ciekawą alternatywą dla sukienek. Nie każda kobieta czuje się swobodnie w sukience lub po prostu nie lubi odsłaniać nóg, a tego typu zestaw jest bardzo wygodny. Co tego zachowujemy nadal uroczysty i niecodzienny wygląd całej stylizacji. Dajcie znać co o tym myślicie. 

__________________________________



MAKIJAŻ ŚLUBNY, OKAZJONALNY, ELEGANCKI, NA WIĘKSZE WYJŚCIA krok po kroku Pierre Rene/Miyo.

$
0
0
Powoli wkraczamy w sezon ślubny, a okres wiosenno-letni z pewnością będzie sprzyjał większym wyjściom. Co jakiś czas na blogu pojawią się propozycje eleganckich, szykownych makijaży, które będziecie mogły wykorzystać właśnie na jakieś wyjątkowe okazje. Makijaż panny młodej to nie tylko brązy i stonowane, cieliste odcienie, dlatego też w moich ślubnych propozycjach pojawią kolory. Dziś pierwszy makijaż, w którym przemyciłam troszkę koralowego różu i jeśli chcecie się dowiedzieć jak krok po kroku go wykonać - zapraszam do dalszego czytania. Dodam jeszcze tylko, że makijaż jest bardzo łatwy!



Pierwszym krokiem jest przyciemnienie zewnętrznego kącika. Ja użyłam połączenia dwóch brązów MIYO OMG: 07 Chocolate oraz 08 Coffee. Cienie nakładam i rozcieram tym samym pędzelkiem czyli Zoeva 224 Luxe Defined Crease. 



Następnie zaraz obok brązu, kierując się do wewnętrznego kącika oka nakładam koralowy róż MIYO OMG: 13 Chili. Do tej czynności użyłam płaskiego pędzla Zoeva 234 Smoky Shader. Staram się płynnie połączyć ze sobą dwa sąsiadujące cienie ale największą koncentrację koralu pozostawiam w zewnętrznym kąciku. 

Teraz czas na odrobinę błysku ale w dosyć subtelnym wydaniu. Na 1/4 powieki nakładam przepiękny cień z paletki Zoeva Retro Future o nazwie Rose Gold. Cudnie łączy się z dalej umiejscowionym koralem Miyo! Użyłam tu ponownie pędzelka Zoeva 234 Smoky Shader. 
Na dolną powiekę w zewnętrznym kąciku nakładam ciemniejszy brąz MIYO OMG 08 Coffee, a w wewnętrznym kąciku MIYO 03 Breeze. Do tej czynności użyłam ołówkowego pędzelka Zoeva 230 Pencil. Zarówno dolne, jak i górne granice cieni roztarłam matową bielą MIYO 01 White (pędzlem Zoeva 227 Soft Crease).











Na linię wodną nałożyłam cielistą kredkę MIYO Angel i przy pomocy lekko wilgotnego, skośnego pędzla namalowałam cieniem czarną kreskę przy górnej linii rzęs. Przykleiłam także sztuczne rzęsy Ardell Demi Wispies. I makijaż oka jest gotowy. 






____LISTA UŻYTYCH PRODUKTÓW____

|TWARZ|
  • mieszanka 50/50 Pierre Rene Skin Balance 20 oraz MIYO CC 02
  • puder matujący MIYO Transparent Finish
  • bronzer MIYO Sun Kissed
  • róż Lily Lolo Candy Girl
  • jako rozświetlacz użyłam cień MIYO 03 Breeze
|OCZY|
  • baza pod cienie MIYO Eye DO!
  • cienie MIYO OMG: 07 Chocolate, 08 Coffee, 13 Chili, 01 White, 01 Zero
  • cień z palety Zoeva Retro Future: Rose Gold (recenzja)
  • czarny kajal Pierre Rene na górną linię wodną
  • brwi - Aqua Brow 25 (recenzja + tutorial jak podkreślam brwi)
|USTA|
  • pomadka Lily Lolo Parisian Pink
|PĘDZLE|
  • do podkładu Zoeva 103 Defined Buffer
  • do pudru Hakuro H55
  • do bronzera Hakuro H24
  • do różu Bdellium Tools 990
  • do rozświetlacza Zoeva 105
  • do oczu: Zoeva 234,224,230,227
  • do brwi: Sephora 15
__________________________



LOOK OF THE DAY: Comfy czyli wygodny.

$
0
0
Dziś kolejny look, tym razem coś wygodnego ale z lekką nutką elegancji. Lubię takie stylówki - proste, komfortowe ale nadające się na wyjście. W roli głównej krótka kurteczka ze skórzanymi rękawami. Nie przepadam za takimi kusymi górami ale do luźnych spodni wygląda to całkiem przyjemnie. Zapraszam do dalszego czytania, na końcu standardowo znajdziecie adresy sklepów z których pochodzą rzeczy. 











 Kurtka - KLIK tutaj | T-Shirt - H&M | Spodnie - Reserved | Buty - Centro | Biżu - H&M, Claires | Oksy - Sinsay


________________________________________



ULUBIONE ZAPACHY OWOCOWE: YANKEE CANDLE & WOODWICK

$
0
0
Dziś pokażę Wam swoje ulubione ostatnio woski i świece o zapachu owocowym. Oprócz świeżych aromatów, o których możecie przeczytać TUTAJ, bardzo lubię zapachy słodkawe. Wyraźnie kojarzą mi się z przepysznymi słodyczami i latem, kiedy świeże owoce pachną najintensywniej. Jeśli tak jak ja lubicie wypełniać swoje wnętrza takimi aromatami, to zapraszam do dalszego czytania. Opowiem Wam trochę o nowej kolekcji zapachowej Yankee Candle. 




YANKEE CANDLE BLACK PLUM BLOSSOM

Jest to przepyszny aromat pięknego kwiatu czarnej śliwki ze szczyptą białego piżma i wanilii. Spotkałam się z opiniami, że jest to zapach przytłaczający ale kompletnie się z tym nie zgadzam. To naprawdę słodki ale też lekko kwaskowaty aromat, który bardzo długo utrzymuje się we wnętrzach. Nie jest nachalny, ani duszący i wyraźnie potęguje chęć na coś słodkiego. Wosk możecie zakupić np. TUTAJ


YANKEE CANDLE ORANGE SPLASH 

Słoneczna eksplozja orzeźwiającego aromatu świeżo zerwanych, soczystych pomarańczy. I to zdanie chyba w najbardziej trafny sposób opisuje ten właśnie wosk. Zapach jest niezwykle smakowity, lekko kwaskowaty. Osobiście bardzo kojarzy mi się z lodolizakami, które kiedyś były dosyć popularne. Wosk możecie zakupić np. TUTAJ. 


YANKEE CANDLE MARGARITA TIME

Aromat świeżo wyciskanej limonki z klasyczną margaritą. Jest to chyba najbardziej "agresywny" zapach pośród wszystkich tu prezentowanych. Agresywny, w sensie intensywny ale też może być lekko drażniący. Jeśli lubicie ostry zapach limonki, to taki wosk szczególnie przypadnie Wam do gustu. Ja osobiście nie przepadam za taką orzeźwiającą bombą zapachową. Wosk możecie zakupić np. TUTAJ. 


YANKEE CANDLE SWEET APPLE

Słodkie, soczyste i kruche jabłko. Idealnie dojrzały, świeżo zerwany owoc prosto z sadu o niesamowitym aromacie. Jest to szczególnie uwielbiany przeze mnie wosk. Zapach jest po prostu nieziemski... Dojrzałe i bardzo słodkie jabłko, bez żadnych kwaśnych nut. Kojarzy mi się nieco ze świątecznymi klimatami. Wosk możecie zakupić TUTAJ. 


WOODWICK BLACK CHERRY

Jest to świeca, którą często pokazywałam Wam na moim Instagramie. Palę ją praktycznie codziennie, a zużycie jest znikome. Zatem bardzo duży plus za wydajność świecy! Co do zapachu, to jest dosyć subtelny ale wyczuwalny w całym pomieszczeniu. To połączenie soczystej, dojrzałej wiśni z lekko waniliowym aromatem, ale to już moje subiektywne odczucie. Świeca wyjątkowo kojarzy mi się z bardzo słodkimi, dojrzałymi do granic możliwości wiśniami, które dosłownie rozpływały się w dłoniach zaraz po zerwaniu z drzewka. Świece WoodWick są dosyć specyficzne. Posiadają specjalnie zaprojektowany naturalny, drewniany knot. Dzięki temu, wydają one kojący dźwięk przypominający skwierczenie drewna w domowym kominku, paląc się przy tym długo, równo i czysto do 100 godzin! Wysokość świecy to 11,5cm, drewniana pokrywka służy jako podstawa świecy podczas jej używania. Możecie ją zakupić np. TUTAJ. 


WOODWICK FIRST CRUSH

Specjalne połączenie, które oddaje niewinność pierwszej miłości poprzez soczystość rozgniecionych porzeczek i poziomek. Zapach bardzo delikatny i opis producenta jest chyba trochę nietrafiony. Dla mnie ta świeca pachnie w bliżej nieokreślony sposób. Jest to aromat niezwykle eteryczny, nieco pudrowy ale osobiście nie wyczuwam tu porzeczki, ani tym bardziej poziomki. Jeśli poszukujecie delikatnych, nie narzucających się zapachów, które nie są duszące, drażniące i w oczywisty sposób sugerujące jakiś konkretny owoc, to ta świeca może przypaść Wam do gustu. Możecie ją zakupić TUTAJ.



Wszystkie świece zakupicie w sklepie internetowym www.homedelight.pl, a do końca kwietnia wysyłka jest GRATIS (dla zamówień od 49zł)

Który zapach wydał się Wam szczególnie atrakcyjny? A może miałyście okazję już coś przetestować? Dajcie znać jakie są Wasze odczucia! Może polecicie mi jeszcze jakiś ładny, owocowy zapach? 


___________________________


MAJÓWKOWE STYLIZACJE.

$
0
0
Niedawno wróciłam ze swojego majówkowego wypadu ze znajomymi i powoli wracam do blogowego życia. Jeśli macie ochotę zobaczyć co miałam na sobie w ten uroczy ale jakże zmienny pogodowo długi weekend - zapraszam do dalszego oglądania. 






||Zestaw 1||

Płaszcz - klik tutaj
Bluzka - klik tutaj
Spodnie - klik tutaj
Naszyjnik - klik tutaj
Okulary - Sinsay




||Zestaw 2||

Żakiet - klik tutaj
T-shirt - Sinsay
Spodenki - klik tutaj
Okulary - Sinsay
Buty - Deichmann



Który zestaw bardziej przypadł Wam do gustu?


Wszystkim maturzystom życzę jutro POWODZENIA :) Będzie dobrze!

_______________________________________


 instagram


ULUBIEŃCY KWIETNIA 2014.

$
0
0
Kwiecień zleciał w jakimś niesamowicie szaleńczym tempie i przyznam szczerze, że nie ogarniam upływającego czasu. Jeszcze niedawno z utęsknieniem wertowałam kartki w kalendarzu odliczając dni do wiosny, a tymczasem już niedługo przyjdzie lato. Aż boję się pomyśleć, że w takim tempie dolecę do zimy, za którą wyjątkowo NIE przepadam. W minionym miesiącu miałam kilku kosmetycznych ulubieńców, zarówno pośród produktów kolorowych, jak i pielęgnacyjnych. Jeśli jesteście ciekawe moich ulubieńców kwietnia, to zapraszam do dalszego czytania. 







PALETKA POMADEK SLEEK SIREN

Lip 4 Lipstick Palette wyjątkowo przypadła mi w tym miesiącu do gustu. Są to zdecydowanie moje kolory i świetnie wyglądają na ustach solo, jak również zmieszane ze sobą w stylu "ombre lips". Ślicznie wygląda połączenie czerwieni na całych ustach, a jedynie w centralnym miejscu warg lekki, różowy akcent. Pytacie często o trwałość tych pomadek. Odpowiadając muszę przyznać, że wszystko zależy od konkretnego koloru ale jeśli miałabym porównać trwałość drogeryjnych produktów do Sleeka, to zdecydowanie polecam właśnie tą paletkę. Niektóre odcienie pozostawiają kolor jeszcze długo po zmyciu pomadki czyli działają jak tint. Ostatnio lubię delikatnie wklepywać palcem kolor w usta i wygląda to naprawdę naturalnie. Szerszą recenzję oraz prezentację kolorów na ustach możecie zobaczyć TUTAJ KLIK.

PODKŁAD LIRENE MATT PRECIO 

Jest to produkt matująco-kryjący z algami w kolorze 201. Posiada filtr 15, a jego formuła jest lekka, a zarazem kryjąca. Ostatnio nie przepadam za ciężkimi fluidami i postanowiłam wrócić do tego produktu.  Pachnie przepięknie, wspaniale się rozprowadza na twarzy i wygląda bardzo naturalnie. Kolor wyraźnie wpada w żółte tony i nie ciemnieje. Bardziej obszerną recenzję zobaczycie TUTAJ KLIK. 

BAZA POD CIENIE MIYO EYE DO!

Jest to nowość w asortymencie Miyo ale jakże udana! Uwielbiam tą bazę za to, jak wspaniale podbija kolor cieni. Dodatkowo świetnie utrzymuje je w miejscu [nie rolują się] i zwiększa ich przyczepność [w przypadku cieni sypkich]. Porównałabym tą bazę do tej z Art Deco, przy czym ta jest śmiesznie tania. Możecie ją zakupić stacjonarnie w drogeriach Natura, albo online w sklepie internetowym TUTAJ KLIK

CIEŃ SYPKI ERA MINERALS SPELLBOUND

Czasem mam takie dni, kiedy maluję oczy tylko jednym cieniem i zwykle jest to coś połyskującego ale nie jakoś nachalnie,  krzykliwie. W tym przypadku świetnie sprawdził się u mnie cień z Era Minerals w kolorze Spellbound, który jest bardzo drobno zmielonym, jasnym złotem. Uwierzcie mi, że połyskuje obłędnie i w połączeniu z bazą MIYO utrzymuje się w nienaruszonym stanie cały dzień, aż do wieczornego demakijażu. Ilekroć mam na powiekach ten cień, to otrzymuję wiele pytań od koleżanek z pracy co to takiego. Daje efekt "mokrej" powieki. Cień możecie zakupić w sklepie internetowym TUTAJ KLIK

PĘDZEL BDELLIUM TOOLS PINK BAMBU 990

Jest to mój ulubieniec już od dawna jeśli chodzi o nakładanie różu czy bronzera. Nie ma opcji, że jakimkolwiek produktem do policzków zrobicie sobie plamy używając tego pędzla. Ma tak unikalną budowę i optymalną miękkość włosia, że w bardzo subtelny sposób podkreśla policzki. Nie trzeba mocno blendować różu czy bronzera [przy okazji ścierając podkład] i wystarczą dosłownie dwa ruchy pędzla dla ładnego efektu. Po kilku miesiącach użytkowania pędzel pozostaje w nienagannym stanie, co tylko potwierdza wysoką jakość wykonania. Warto zainwestować. Pędzel możecie zakupić TUTAJ KLIK.


KREM NAWILŻAJĄCY LA ROCHE POSAY EFFACLAR H

W dalszym ciągu jest to mój ulubiony, nawilżający krem na noc. Ratuje mnie przy podrażnieniach po kwasach, świetnie znosi pieczenie, zaczerwienienie i genialnie nawilża. Rano budzę się z idealnie przygotowaną skórą do nałożenia makijażu. Szersza recenzja znajduje się TUTAJ KLIK. 

ŻEL POD OCZY VICHY LIFTACTIV SERUM 10

Serum pod oczy od Vichy to już moje trzecie opakowanie i właśnie mi się skończyło. Produkt jest świetny i wracam do niego wtedy, gdy skóra pod moimi oczami zaczyna wyglądać naprawdę źle. Vichy w 2 dni przywraca sprężystość i odpowiedni poziom nawilżenia okolic oczu. Opakowanie starcza na około 2-3 miesiące. Osobiście używam tego produktu tylko na noc, gdyż nie nadaje się pod podkład [roluje się].  Liftactiv Serum 10 zakupicie w aptekach. 

KREM POD OCZY OEPAROL HYDROSENSE

Produkt trafił do mnie stosunkowo niedawno ale już stał się moim wielkim ulubieńcem, a nawet odkryciem. Nie sądziłam, że Oeparol ma tak wspaniałe produkty w swoim asortymencie. Zwykle kojarzyłam markę tylko z ochronnymi pomadkami do ust. Krem pod oczy z linii Hydrosense jest świetny pod każdym względem. Nawilża, napina, łagodzi, nie pachnie nachalnie i szybko się wchłania. Można go stosować też pod podkład, bo się nie roluje. Jest hipoalergiczny i nie zawiera parabenów. Obecnie testuję także płyn micelarny, pomadkę ochronną oraz balsam z jedwabiem i już niebawem opowiem Wam więcej. Odsyłam do strony internetowej, gdzie poczytać możecie więcej o całej linii dla skóry wrażliwej Hydrosense KLIK TUTAJ. 

KREM DO RĄK PHARMACERIS LIPO-PROTECT

Jest to produkt regenerujący do rąk, który zawiera wosk pszczeli, D-pantenol oraz witaminę A. Jeśli taki skład kojarzy się Wam z czymś tłustym i słabo wchłaniającym się, to nic bardziej mylnego. Krem wchłania się w jakieś 30 sekund i pozostawia na dłoniach uczucie niesamowitego nawilżenia oraz ogólnego komfortu. Jest hipoalergiczny i co najważniejsze - bezzapachowy. Jakoś ostatnio mocno naperfumowane kremy do rąk do mnie nie przemawiają, bo mieszają się z zapachem perfum, co nie zawsze jest trafnym połączeniem. Poza tym perfumowane balsamy mogą powodować uczulenia w kontakcie skóry ze słońcem. Jest to już moje 4 opakowanie i z pewnością będę wracać. Produkt zakupicie w drogeriach, a jego szerszą recenzję przeczytacie TUTAJ KLIK. 


Macie swoich ulubieńców w tym miesiącu? 


_____________________________________



 INSTAGRAM

SOCZYSTY MANICURE.

$
0
0
Dziś taki oto manicure czyli modne połączenie różu i pomarańczu. Tego typu zestawienia kolorystyczne wyjątkowo kojarzą mi się z latem i wyglądają świetnie przy opalonych dłoniach. W duecie z kolorowymi bransoletkami cały manicure wygląda bardzo soczyście i wakacyjnie. Zapraszam do czytania dalej, gdzie zobaczycie więcej zdjęć.









LAKIERY 

Miyo Mini Drops 30 Raspberry (zapachowy lakier do paznokci)

Bell Glam Wear Glossy Colour 015


BRANSOLETKI 

Personalizowana biżuteria by Luah 




____________________________________________________

Zapraszam do obserwowania mnie na INSTAGRAMIE!

 insta

LOKI BEZ UŻYCIA CIEPŁA. KRĘCENIE NA PLASTIKOWE WAŁKI.

$
0
0
Dziś szybki post o tym jak uzyskałam loki/fale widoczne na zdjęciach. Sama jestem zaskoczona  lekkością i naprawdę ładnym kształtem tych fal. Kupując plastikowe wałki w jakimś chińskim sklepie, wiele od nich nie oczekiwałam, tym bardziej, że kosztowały 3 złote. Zapraszam do dalszego czytania. 




Tak jak już wspominałam, wałeczki zakupiłam w chińskim sklepie, ale widziałam je również w Rossmannie i supermarketach, przy czym tam były już droższe.  Początkowo myślałam, że takie wałki zdają egzamin jedynie u starszych kobiet, zresztą przy kasie zaczepiła mnie jakaś babcia z zapytaniem skąd je wzięłam.  Wałki nawijałam na umyte i wysuszone włosy, na noc, bez żadnej pianki i innych utrwalaczy. Dolne i najdłuższe partie włosów nawinęłam na papiloty z gąbki. Celowo zawijałam na wałki włosy z czubka głowy, ponieważ śpię na boku i byłoby mi niewygodnie w innym ułożeniu. Bez problemu przespałam całą noc i muszę przyznać, że wałki są praktycznie nie wyczuwalne na głowie. Oczywiście możecie zastosować je w dzień i np. delikatnie rozgrzać suszarką włosy po ich zawinięciu. Ja mam wyjątkowo oporne na kręcenie włosy i jeśli chcę uzyskać trwały i ładny skręt, to niestety muszę nosić takie wałki przez całą noc. Jak widzicie na załączonych zdjęciach, to rano nie byłam nawet jakoś specjalnie rozczochrana. 



Muszę przyznać, że efekt końcowy bardzo mi się podoba i zaliczam tą metodę do wyjątkowo udanych. Oczywiście niewątpliwym plusem jest to, że nie niszczymy włosów ciepłem lokówki czy prostownicy. Jeśli jesteście ciekawe moich innych metod kręcenia włosów bez użycia ciepła, to zapraszam:

  • METODA NA 3 WAŁKI (KLIK)
  • METODA NA OPASKĘ (KLIK)
  • HOLLYWOODZKIE LOKI NA PAPILOTY Z GĄBKI (KLIK)





Żakiet możecie zakupić TUTAJ klik 



______________________________



 instagram

WOSKI SOJOWE BUSY BEE CANDLES - ZNIEWALAJĄCE ZAPACHY O DUŻEJ TRWAŁOŚCI.

$
0
0
Jak zapewne wiecie uwielbiam świeczki zapachowe. Oczywiście zanim zdecyduję się na coś "większego" to próbuję wosków, które są o wiele tańsze. Zwykle robię tak w przypadku Yankee Candles lub WoodWick. Ostatnio w moje zapachowe progi zawitały ciekawe woski Busy Bee Candles, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Po wypróbowaniu dziesięciu aromatów mogę śmiało stwierdzić, że są to zapachy równie intensywne, jak Yankee Candle. W gamie zapachowej są takie perełki jak wosk o zapachu świeżo upieczonego chleba czy też zaparzonej kawy. Moim zdecydowanym faworytem jest zapach Aqua, który pachnie jak... Aqua Di Gio Armaniego! Jeśli jesteście ciekawe innych przetestowanych przeze mnie wosków, to zapraszam do dalszego czytania. Wszystkie woski pochodzą ze sklepu Aromatella.pl 



O Busy Bee Candles

Tarty i woski zapachowe walijskiej firmy Busy Bee Candles są wytwarzane ręcznie z wosku sojowego, pozyskiwanego w naturalnym procesie z ziaren soi. Dzięki temu są zdecydowanie zdrowsze podczas wdychania od produktów z parafiny i przyjaźniejsze środowisku. Woski Busy Bee pachną naprawdę długo, intensywnie i na dużej powierzchni. Nawet, gdy je już zgasisz, zapach będzie się jeszcze długo utrzymywał w pomieszczeniu!

Najważniejsze cechy wosków Busy Bee Candles

Wosk będzie pachniał równie intensywnie nawet po kilkukrotnym zgaszeniu i ostygnięciu.Wosk sojowy jest bardziej miękki od parafiny, dzięki czemu jest go łatwiej usunąć z kominka po zastygnięciu, np. z użyciem ciepłej wody z mydłem. Moc oraz trwałość zapachu w woskach Busy Bee jest nieporównywalna do konkurencyjnych produktów i często przewyższa tę deklarowaną…

Woski, które Wam krótko opiszę podzieliłam na trzy grupy zapachowe: owocowe, perfumowane oraz o zapachu słodkości. Na samym wstępie muszę zaznaczyć, że woski są o wiele wygodniejsze w użyciu, niż Yankee Candle. Naprawdę nie lubię kruszących się świeczek podczas rozłamywania, a tutaj wystarczy przekroić wosk nożykiem i nie robimy żadnego zbędnego bałaganu. Właśnie przez ten dyskomfort przy łamaniu wosku zwykle decyduję się na zakup samplerów albo małych świec. Busy Bee Candles są jakby o konsystencji plasteliny, nawet nieco twardsze. 


Zapachy słodkie, spożywcze, kwiatowe

Irish Cream oraz Fresh Coffee to bardzo intensywne zapachy, których wspólnym mianownikiem jest niesamowity aromat kawy. Irish Cream to wosk w formie małych "fasolek" Magic Beanz, które pachną niezwykle słodko, lekko alkoholowo (jak to Irish Cream) oraz oczywiście delikatnie kawowo. Fresh Coffee to mocna, aromatyczna kawa, z delikatnie słodkawą nutą. Zapach jest obłędnie intensywny. Marshmallow Delight to miał być w założeniu zapach słodkich pianek o tej samej nazwie, jednak pachnie zupełnie inaczej. Nie jestem w stanie przyrównać tego zapachu do czegoś konkretnego, natomiast jest to aromat niewątpliwie słodki i smakowity. Orchid Dreams to oczywiście zapach kwiatowy i to właśnie orchidea gra tu pierwsze skrzypce. Fajny, wiosenny zapach o nienachalnej nucie. Zapachy zakupicie TUTAJ klik. 


Zapachy owocowe

Tangerine Sensation to kwaskowy i orzeźwiający zapach mandarynki. Och, jaki ten wosk jest smakowity! Hawaiian High to połączenie pomarańczy, ananasa, gardenii, jodły i sosny - istna biegunka zapachowa! Wosk po podgrzaniu pachnie niejednoznacznie i wyjątkowo ciekawie oraz egzotycznie. Watermelon Explosion to oczywiście arbuz w pełnym tego słowa znaczeniu. Ja uwielbiam arbuzowe zapachy, podobnie jak ogórkowe i inne kojarzące się z latem, a ten jest szczególnie wakacyjny. Wszystkie woski możecie zakupić TUTAJ klik


Zapachy perfumowane, świeże

Przyszedł czas na moją ulubioną grupkę czyli woski o zapachu perfum, najczęściej męskich, z lekką domieszką piżma i chłodzącej, morskiej bryzy. I tak właśnie wosk o nazwie Snuggles przypomina mi jakieś męskie perfumy ale również ciekawy zapach czystego prania. Jest to szalenie mocny i intensywny wosk, nawet po zgaszeniu ciężko się pozbyć tego aromatu z pomieszczenia. Aqua to mój ulubieniec, bo pachnie jak perfumy Armaniego Aqua Di Gio - kto wąchał, ten wie, że jest to obłędny zapach. Niezwykle uwodzicielski, mocny, a zarazem dyskretny i taktowny - tak powinien pachnieć każdy facet. Jeśli jednak Wasz Pan pachnie zupełnie inaczej, to zafundujcie sobie Busy Bee Aqua. Zawsze taniej, niż oryginalny Armani. Ostatni zapach to Rain Water w postaci połówek kulek. Wosk jest dosyć świeży, jednak przypomina mi mocno duszący odświeżacz do toalet. Po rozgrzaniu zapach staje się już jednak bardziej elegancki. Wszystkie woski możecie zakupić TUTAJ klik. 


Testowałyście już Busy Bee Candles? Jakie są Wasze wrażenia?


__________________________________



 in

MAKIJAŻ ŚLUBNY KROK PO KROKU W WYDANIU MINERALNYM. EARTHNICITY MAKE-UP + KONKURS!

$
0
0
Dziś obiecany już jakiś czas temu makijaż ślubny lub po prostu okazjonalny, w całości wykonany produktami marki Earthnicity. Są to kosmetyki pochodzenia naturalnego, zawierające w składzie minerały. Makijaż jest odpowiedni dla każdego typu urody i w połączeniu z bielą sukni ślubnej z pewnością będzie wyglądał czarująco. Jeśli jesteście ciekawe jak krok po kroku wykonałam ten makijaż, to zapraszam do dalszego czytania. 






KROK 1 - KOREKTOR MINERALNY
Pierwszym krokiem jest nałożenie na wszystkie niedoskonałości korektora mineralnego Earthnicity w odcieniu Honey. Jest to korektor bardzo kryjący i zawiera SPF15. Nakładam go palcem na wszystkie przebarwienia. Produkt jest dostępny TUTAJ

KROK 2 - PODKŁAD MINERALNY
Następny krok to aplikacja podkładu mineralnego Eartnicity w odcieniu Natural Buff. Jest to dla mnie kolor zbyt ciemny, dlatego też zmieszałam go z transparentnym pudrem utrwalającym tej samej firmy. Podkład stał się o ton, a nawet dwa tony jaśniejszy. Jest bardzo lekki, ale zarazem kryjący. Nie jest to krycie idealne ale dla osób o ładnej cerze z pewnością tego typu formuła przypadnie do gustu, szczególnie latem. Podkład aplikuję pędzlem kabuki, również marki Earthnicity. Podkład dostępny TUTAJ. 

KROK 3 - PUDER UTRWALAJĄCY
Puder Earthnicity Velvet HD wgniatam gąbeczką w strefę T, aby ją dokładnie zabezpieczyć przed błyszczeniem. Jest to bardzo dobry jakościowo puder, który matuje na około 4 godziny bez poprawek. Produkt dostępny TUTAJ. 

KROK 4 - BRONZER
Puder brązujący mam w odcieniu Bronze Shimmer i jest to bardzo mocno połyskujący produkt. Osobiście nie przepadam za tak błyszczącym konturowaniem ale są oczywiście zwolenniczki tego typu wykończenia. Produkt mimo to wygląda bardzo subtelnie na twarzy i nie jest pomarańczowy. Dostępny jest TUTAJ. 

KROK 5 - RÓŻ
Róż w odcieniu Sorbet jest bardzo naturalny i ożywiający twarz. Trzeba z nim uważać, bo ma mocną pigmentację. Ja nakładam go pędzlem typu Duo Fiber z Era Minerals. Róż zakupicie TUTAJ. 

KROK 6 - ROZŚWIETLACZ
Naprawdę pięknie połyskujący rozświetlacz Silk Glow Medium, który jest bardziej subtelny od Mary Lou Manizer, przez co wygląda naturalniej. Nakładam go pędzlem Zoeva 105 Luxe Highlight na okolicę skroni i trochę pod. Produkt zakupicie TUTAJ. 


Makijaż oka zaczynam od nałożenia czarnej kredki na 3/4 długości powieki górnej, którą następnie roztarłam i "rozdymiłam" cieniem Earthnicity Tarnished. Do tego celu użyłam pędzla Zoeva 221 Luxe Soft Crease. Nie zapominam też o zewnętrznym kąciku dolnej powieki. 


Kolejny krok to nałożenie dwóch cieni obok siebie. Jaśniejszy cień Earthnicity Arctic, który jest pięknie połyskującym, błękitnym kolorem, naniosłam na połowę ruchomej powieki, a ciemniejszy, prawie kobaltowy kolor Earthnicity Royal między ciemnym brązem, a błękitem. Pamiętajcie, aby pod cienie mineralne koniecznie nałożyć lepką bazę, inaczej cień może się po prostu nie przykleić. Wszystkie powyższe czynności wykonałam za pomocą języczkowego pędzla Hakuro H70.


Teraz czas na dolną powiekę, na którą nakładam zielonkawy cień Earthnicity Algae, oraz w samym wewnętrznym kąciku białą perłę Earthicity Snow. Posługuję się tu pędzlem Hakuro H76. Pamiętajcie znów o bazie przed nałożeniem cieni. 


Kolejny krok to roztarcie od góry wszystkich cieni na górnej powiece. Robię to przepięknym, czekoladowym brązem Earthnicity Chocolate, a pod sam łuk brwiowy wędruje szampański, delikatnie połyskujący kolor Earthnicity Champagne. Do rozcierania użyłam pędzla Zoeva 224, a do nałożenia szampańskiego cienia Hakuro H78. Na linię wodną nałożyłam czarną kredkę, którą narysowałam też cieniutką linię na górnej powiece.


Ostatni krok to pomalowanie rzęs i doklejenie sztucznych (Ardell Demi Wispies). I makijaż oka jest gotowy. Na ustach bardzo naturalny, brudny róż Earthnicity Liquid Lips Blush Nude. Jest to pomadka w płynie, która cechuje się wysoką pigmentacją i dobrym nawilżaniem. Ma też filtr 8. Wszystkie pokazane cienie zakupicie TUTAJ.  Natomiast pomadka jest dostępna TUTAJ. 






Mam nadzieję, że makijaż się Wam spodobał i wykorzystacie go nie tylko na jakieś większe wyjścia. Na sam koniec mam dla Was szybki konkurs, w którym do wygrania jest puder rozświetlający Earthnicity w kolorze Silk Glow Light. Jakie warunki trzeba spełnić?

  • polub Earthnicity na Facebooku (klik)
  • polub Kosmetyczna Hedonistka Blog na Facebooku (klik)
  • napisz w komentarzu pod tym postem, że bierzesz udział i zostaw swój adres e-mail
  • będzie mi miło, jeśli dołączysz do moich obserwatorów tu na blogu ale nie jest to warunek konieczny

Zwycięzcę wybiorę 31 maja 2014 i skontaktuję się z nim mailowo. W tym poście opublikuję wyniki. 


POWODZENIA!

_______________________________________


 insta

Viewing all 851 articles
Browse latest View live